poniedziałek, 18 października 2010

Glencormac Gardens


     Ogród, w którym mam przyjemność pracować założony został w 1864 roku przez Jamesa Jamesona, członka słynnej rodziny produkującej whiskey. Z 32 hektarów swojej posiadłości,pięknie położonej na zboczu góry Sugar Loaf , James wydzielił osiem pod budowę domu, ogród i tereny rekreacyjne. Na pozostałej ziemi uprawiał jęczmień dla rodzinnej gorzelni w Dublinie, oprócz domu na terenie posiadłości były stajnie, wozownia, składy zboża i szereg innych budynków.
     Twórcą ogrodu był W. Sheppard, ogrodnik miasta Dundrum. Główną ideą projektu było stworzenie zapierającego dech widoku na górę Small Sugar Loaf. Przez pierwsze pięćdziesiąt lat historii ogrodu z pewnością tak było, niestety pan Sheppard posadził dużo szybko rosnących drzew, które skutecznie zasłoniły widok.


     W latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku dom rodziny Jamesonów został przekształcony w hotel, który po pary latach został doszczętnie zniszczony przez pożar. Przez następnych dwadzieścia parę lat ogród podupadł, zarósł jesionami, wierzbami i jeżyną a drzewa obrósł bluszcz. W tym czasie szereg właścicieli starało się o pozwolenie na przekształcenie tego miejsca w teren budowlany. Na szczęście władze w tym przypadku zachowały jasność umysłu i zezwolenia na to nigdy nie wydały.   
     Na decyzje władz na pewno miał wpływ Alan Mitchell, który jest czołowym dendrologiem na wyspach brytyjskich. Był on od lat sześćdziesiątych świadomy istnienia ogrodu w Glencormack i podejmował starania o przywrócenie go do życia. Opisał on wygląd ogrodu w latach osiemdziesiątych jako dżunglę, był on całkowicie zarośnięty. Część drzew nie przeżyła tego okresu.


     W 1987 roku właścicielem ogrodu stała się firma Avoca Heandweavers. Od tego momentu historia ogrodu zaczęła biec na nowo, teren odchwaszczono, posadzono nowe rośliny a w miejscu dawnego domu wybudowano sklep i restaurację. Za przywrócenie ogrodu do życia należy się pełen szacunek właścicielom i wszystkim ludziom, którzy tam pracowali, zrobili to bardzo dobrze.
     Cztery lata temu Glencormack Gardens przeszedł kolejną zmianę oblicza. Ze względu na bezpieczeństwo wycięto wszystkie eukaliptusy. Zniknęło około dwudziestu potężnych i bardzo wysokich drzew. Rosły tu Eucalyptus globulus, niphophila, dalrymplena i brookesiani. Miało to kolosalny wpływ na wygląd ogrodu.
     Dzisiaj życie ogrodu toczy się pomału, jest utrzymywany w dobrej kondycji, puste miejsca po ściętych drzewach są powoli uzupełniane nowymi roślinami. Jest tu teraz dużo więcej kwiatów niż drzew. Mimo różnych zawirowań, wielu zmian właścicieli, pożarów i utraty części drzew ogród nadal wygląda dobrze. Jest tu kilka miejsc i kilka roślin dla których warto się tu zatrzymać. Ośmiuset lenia cisowa aleja, przy której rośnie cis, którego wiek oceniany jest na ponad tysiąc lat, Cupressus macrocarpa pendula, potężne drzewo i jedyny dorosły okaz, trzy pięćdziesięciometrowej wysokości Mamutowce olbrzymie, interesujące okazy cedrów, sosen, świerków i cyprysików, stare dęby, stare buki i orzechy.
     Niewątpliwie po wycięciu eukaliptusów ogród stracił wiele ze swojego klimatu, mam nadzieje, że z czasem odzyska go w innej formie. Może będę miał w tym swój udział.

Cupressus macrocarpa pendula

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz